Dawno mnie tu nie było, czas szybko leci, jest już listopad! Musze przyznać ze bardzo dziwnie pisze mi się po polsku. Szczególnie zadziwia mnie fakt ileż mamy akcentów!
Na rozgrzewkę przygotowałam listę pytań, które zadają mi Amerykanie.
Czy w Europie jest McDonalds?
Czy w Polsce macie T-mobile albo AT&T? (jakież było zdziwienie, że owszem, posiadamy sieci komórkowe)
Czy Polska jest we Francji?
Czy skoro Polska jest obok Niemiec, to czy Niemcy są w USA?
W którym stanie są Niemcy?
Język narodowy w Polsce to angielski, niemiecki czy francuski?
Czy mamy autostrady w Europie?
Czy mamy dolary w Europie? ( i tu znowuż zdziwienie)
Czy jemy mięso w Polsce? (nie, 100% populacji to wegetarianie)
czy mamy frytki w Polsce?
Czy mamy markety w Polsce?
czy mamy pizze w Polsce?
a teraz uwaga, jeśli stoicie, lepiej usiądźcie, oto mój faworyt: Czy macie pieniądze w Polsce?
Chciałabym wyżej wymienione kwestie pozostawić bez komentarza.
Parę spostrzeżeń na temat amerykańskiej szkoły:
- jeśli nauczyciel jest nieobecny, uczniowie nigdy nie są zwolnieni, zawsze muszą zostać z zastępcą, chociaż prawda jest taka, że tylko raz zdarzyło mi się zastępstwo w ciągu dwóch miesięcy mojej edukacji tutaj, nauczyciele starają się być w szkole każdego dnia, bardzo tego przestrzegają, bo podobno mogą być zwolnieni za nieuczęszczanie do pracy, nawet mimo choroby. Mój nauczyciel od ekonomii przyszedł raz z czerwonymi oczami, kaszlał, prychał, kichał, ale powiedział, że musiał przyjść bo nie chce stracić pracy. Uczniowie tez chodzą do szkoły każdego dnia, ja osobiście nie ominęłam ani jednej godziny lekcyjnej. Znam osoby które od pierwszej klasy ''primary school'' czyli odpowiednika naszej podstawówki, nie ominęły ANI JEDNEGO dnia. Ciężko w to uwierzyć ale taka prawda, uczniowie sa bardzo zwiazani ze szkołą, ale to dlatego ze szkoła funkcjonuje jako dystrykt, siec szkol. Idziesz z tymi samymi ludźmi do primary school, elementary school, middle school i high school. Wszystkie te szkoły sa obok siebie.
- Nie ma czegoś takiego jak dziennik w postaci książki, wszystko jest załatwiane drogą elektroniczną. Nauczyciele nigdy nie czytają ocen, bo każdy uczeń ma aplikacje w telefonie i sprawdza swoje oceny. Nie ma tez zebrań dla rodziców, wszystkie informacje podawane sa w tejże aplikacji lub droga mejlowa.
- Jeśli uczeń obleje semestr z danego przedmiotu, w następnym semestrze będzie musiał mieć tzw ''computer lab'', czyli lekcje na komputerze z poprzedniego semestru od nowa, wraz z zadaniami na ocene, esejami, testami. Ja obecnie mam taka lekcje, ponieważ uczę się US HISTORY, bo przeciez nie mialam tego przedmiotu w Polsce. Robie to, ażeby otrzymac moj upragniony HS DIPLOMA czyli odpowiednik polskiej matury, ktory zapewni mi wejscie na niektore studia.
- Nauczyciele rzadko kiedy zadaja prace domowe, z reguły wszystko robi sie w szkole, zeby miec wolne popołudnia i weekendy. Ale nie bez powodu, albowiem amerykańscy nastolatkowie maja zawsze cos do roboty: futbol, orkiestra, taniec czy tez praca.
- Praktycznie każdy nastolatek który ukończył 16 rok życia, ma samochód, często nieskromny. Większość z nich posiada prace aby ten samochód utrzymac.
- Relacja nauczyciel-uczen jest bardzo swobodna, nauczyciele są jak twoi przyjaciele, z reguły maja numery uczniów i czasami smsuja miedzy soba. Niektórzy nauczyciele zapraszają uczniów do siebie, organizują przyjęcia tematyczne jak Thanksgiving, Boze Narodzenie. A propos, Amerykanie bardzo lubią celebrować rożne możliwe święta, sklepy zbijają furorę na tym, wszyscy sa podekscytowani.
- Jest polowa listopada ale w sklepach juz mozna spotkac sie ze Sw. Mikolajem!
- W tym momencie muszę co jakiś czas przerywać pisanie, bo opiekuje się sztucznym dzieckiem. To projekt na szkolny przedmiot ''child development'. Dziecko samo w sobie wazy jakieś 10kg, plącze, cieszy się, krzyczy, wydaje wszystkie możliwe odgłosy. Za nic w świecie nie można odchylić głowy tego dziecka, trzeba cały czas ja trzymać, bo inaczej zostaną odjęte punkty. Nauczycielka ma specjalny komputer, a ja mam bransoletkę, wszystko jest monitorowane, każdy mój ruch, czas reakcji, wiec jeśli tylko usłyszy się ten jazgot, należy rzucic wszystko i zająć sie wyjącą lalka, a najlepiej być na uspokajających herbatkach bo to niezły stres! Dziecko jest tak cudownie zaprogramowane ze nawet budzi Cie w nocy! To nie lada wyzwanie dla miłośników snu takich jak ja. Chociaż projekt sam w sobie ciekawy i na pewno wymagający.
- Homecoming Week o którym wspominałam ze napisze, to tydzień, w którym każdego dnia wszyscy sie przebierali. Poniedzialek to ''Merica Monday'' czyli ubierz sie jak prawdziwy patriota, wtorek to ''Tacky Tuesday'' czyli kiczowaty turysta (uczniowie przebierali sie za stereotypowych Chińczyków ktorzy lubia robic zdjecia wszystkiego), ''Disney Wednesday'' czyli jak nazwa wskazuje, bohaterowie Disneya, krolowala oczywiscie Kraina Lodu, Elsa byla wszędzie, coz za brak oryginalności..(OK, ja tez bylam Elsą), czwartek to Country Thursday, czyli coś w czym Teksas jest naprawdę dobry, piątek zaś to Spirit Day czyli kolory szkoły. (w moim przypadku bialo-czerwone :) ).
- Tydzień temu również odbył eis czas tzw przebieranek. Poniedziałek to Pajama Day, najlepszy dzień w moim zyciu, wstałam z lozka, i tak jak stalam tak poszlam do szkoły, bylo tak wygodnie, czemu nie mozemy ubierac sie tak codziennie?! Wtorek to Classy Tuesday czyli kompletne przeciwieństwo poniedzialku - futra, sukienki, i wysokie obcasy. W srode kazdy rocznik przebieral sie za cos innego - Freshmeni za noworodki, Sophomores za nastolatki, czyli tzw typical white girl - kubek ze Starbucksa, hashtag instagram, YOLO, te sprawy, Juniors za rodzicow, niektore dziewczyny udawaly ze sa w ciazy, inne zas ze sa biznesmenkami, oraz my Seniors za emerytow co bylo calkiem smieszne, niektórzy pożyczyli balkoniki od dziadków. W czwartek kazdy miał na sobie swój halloweenowy kostium! Piątek to Neon Day czyli ubierz się tak, żeby waliło po oczach!
- Jestem już po moim pierwszym SAT czyli egzaminem maturalnym, z języka francuskiego. Egzamin sam w sobie stresujący ze względu na czas który jest bardzo ograniczony (jedna godzina), ale jego zaleta jest to ze nie ma pytań otwartych, tylko wielokrotnej odpowiedzi, wiec zawsze jest szansa na ''strzelanie''. Ja mialam szczescie w nieszczesciu, bo podczas sluchania, dokladnie w polowie, popsula sie plyta. Musielismy przerwac moj egzamin, dzwonic po ludziach, czekac na nowa plyte, probowac na roznych komputerach, wiec wszytsko opoznilo sie o jakies 2h. Na szczescie przemiłe panie pozwolily mi zaczac od poczatku sluchanie nowej plyty, co bylo praktycznie wbrew regulom ale ciii….Kazdy dialog slyszy sie tylko raz, wiec ja dzieki temu mialam okazje uslyszec wszystko po raz drugi i poprawic bledy. Dzieki temu egzamin ktory jest w koncu odpowiednikiem naszego egzaminu maturalnego z jezyka, nie byl tak stresujacy, przebiegl w przyjaznej atmosferze, nie bylo zadnej komisji, CKE, ludzi ubranych na galowo, nauczycielka przytulila mnie i powiedziala ze chce zeby mi jak najlepiej poszlo. W międzyczasie gdy odpowiadalam na niektore pytania, ucinalysmy sobie krotkie pogawedki i żartowałyśmy wiec tak naprawde nie mialam zadnego powodu do stresu :) Zatem powodzenia w maju maturzyści 2015!
Na deser porcja zdjęć :) :
dowód na to że lekcje mogą być ciekawe |
senior! |
halloweenowe zakupy |
prawie jak żywa |
słit focia z nauczycielką od matmy (od kiedy nauczyciele od matmy są fajni?!) |
football game |
człowiek biznesu - parents day |
taki tam banan |
taco jak na teksas przystało! |
Dziewczyna z Minionków i ja jako czarownica |
koleżanka chciała być babcią na jeden dzień |
francja elegancja |
America! |
szkoda że odstawiła balkonik do zdjęcia :( ciao! |